Kazanie na XXI Niedzielę Zw. (24 VIII 2025 r.)
BRACIA i SIOSTRY!
W 2014 roku amerykanie wyprodukowali film pt. „Bóg nie umarł”. Josh Wheaton, młody chłopak, rozpoczyna studia na jednej z amerykańskich uczelni. W pierwszym semestrze trafia na wykłady z filozofii prowadzone przez fanatycznego ateistę profesora Radissona. Wykładowca już na pierwszych zajęciach każe studentom napisać na kartce słynne zdanie Friedricha Nietzschego „Bóg umarł” i złożyć pod nim podpis. Jest to warunek konieczny do zaliczenia przedmiotu. Ci, którzy tego nie zrobią, mogą zrezygnować z uczestnictwa w przedmiocie lub udowodnić, ze Nietzsche się myli. Młody student Josh Wheaton czuje, ze właśnie znalazł się na rozdrożu i będzie musiał wybrać pomiędzy swoją wiarą
a przyszłością. A jednak z całej grupy studentów pierwszorocznych tylko on podejmuje wyzwanie. Ma czas do końca semestru, by przekonać surowego wykładowcę i resztę studentów, że Bóg jednak istnieje. Rozpoczyna się pasjonujący spór, który elektryzuje całą uczelnianą społeczność i sprawia, że odmienia życie wielu osób.
Josh jest inteligentny, umie bronić swoich racji, mimo że cały świat rzuca mu kłody pod nogi, a gdy brakuje mu argumentów – szuka odpowiedzi. Zawsze próbuje znaleźć rozwiązanie. W końcu ten student pyta profesora: „Dlaczego tak nienawidzisz Boga?” – „Bo odebrał mi wszystko” – pada odpowiedź profesora. Student do niego: - „Jak można nienawidzić kogoś kto według pana nie istnieje?” Na koniec filmu pokazana jest scena, jak samochód potrącił profesora, i człowiek, który do niego podszedł, zamiast jakoś mu pomóc, czy chociaż zadzwonić po pogotowie – on każe mu rozmawiać i nawraca profesora. Profesor mówi, że nie chce umierać, bo ma coś jeszcze do załatwienia.
Wśród studentów pierwszego roku większość była chrześcijanami, ale tylko ten jeden student, Josh, próbował wejść przez „ciasną bramę” z dzisiejszej Ewangelii. „Szeroka brama” to ta, gdy wybieramy to, co wygodne w naszym doczesnym życiu. To komfortowy, bezproblemowy i bezstresowy styl życia, bez większych wymagań, bez chodzenia do kościoła. Na wszystko mamy czas – tylko nie, aby chodzić regularnie do kościoła. Niektórzy od Pierwszej Komunii jeszcze świec pierwszokomunijnych nie wzięli (leżą w kruchcie) Czyli Pierwsza Komunia zaliczona! Robimy wszystko dla dzieci: chodzą na różne dodatkowe zajęcia, ale nie dbamy o to, by chodziły do kościoła. Sami rodzice są leniwi
i nie chodzą do kościoła, a powinny dawać dobry przykład dziecku.
Dlaczego brama wiodąca do zbawienia jest tak trudna do przejścia? Ponieważ akceptacja bezwarunkowej miłości Boga, to łaska, o którą trzeba samemu zabiegać. To tak, jak, gdy dwóch niesie ciężki worek – to go niosą! Ale, gdy jeden go puści, to drugi leci „na łeb i na szyję” – przewraca się ten trzymający. Bóg chce, byśmy wspólnie z Nim ten worek życia dźwigali. Amen.