Kazanie o Różańcu (6 X 2024 r.)
DRODZY CZCICIELE RÓŻAŃCA ŚW.
Różaniec bierze swą nazwę od róż. Uplecionym z róż różanym wiankiem przyozdabiano figurę Matki Bożej. Jednak korzenie różańca tkwią w biblijnym zawołaniu Archanioła Gabriela: „Zdrowaś Maryjo”, skierowanym do Matki Bożej, gdy Gabriel objawił Jej, do jak niezwykłej roli wybrał Ją Bóg, jako „łaski pełna”. W średniowieczu odliczano 150 naciągniętych na nić paciorków, które z biegiem czasu przeplatano „Ojcze nasz”. W XV wieku, założycielowi kaznodziejskiego zakonu dominikanów, świętemu Dominikowi Guzmanowi, ukazała się Matka Boża. Powiedziała do niego: „Jeśli chcesz nawrócić heretyków i zmieniać ten świat, nauczaj o różańcu”. Podobnie było w przypadka innego dominikanina, św. Alana de la [Roche], któremu w 1464 roku powiedziała, że ci, którzy będą pobożnie odmawiali różaniec otrzymają szczególną opiekę i szczególne łaski, że nie umrą nieprzygotowani i szybko wyprowadzę z czyśćca te dusze, które
z pobożnością odmawiały różaniec. Powiedziała mu też, że różaniec będzie szczególną bronią przeciwko piekłu. „Żywy Różaniec” założyła błogosławiona panna Paulina Jaricot. Stało się to w Lyonie, we Francji, 10 lat po wybuchu straszliwej rewolucji francuskiej i dla wspierania misji świętych w świecie (był to koniec XVIII wieku). W połowie XIX wieku (w 1858 r.) Matka Boża ukazując się w Lourdes (we Francji) dziewczynce Bernadecie, razem z nią odmawiała paciorki różańca. Potem Matka Boża kilka razy przychodziła na ziemię. Najpierw ukazała się w 1877 roku dwóm dziewczynkom (Justynie i Barbarze) w Gietrzwałdzie (w Polsce). Potem w Fatimie (w Portugalii), w 1917 roku Matka Boża co miesiąc (każdego 13-go) ukazywała się trójce dzieciom (Hiacyncie, Franciszkowi i Łucji) i mówiła dzieciom: „Odmawiajcie codziennie różaniec”. I jeszcze wiele razy Matka Boża ukazywała się dzieciom: w Europie (w Medjugorie – dzisiejsza Bośnia i Hercegowina), w Ameryce Południowej (w Ekwadorze) czy w latach 1982-1984 w Kibeco (w Rwandzie – w Afryce). I za każdym razem Matka Boża mówi: świat jest na krawędzi zagłady: „pokutujcie, módlcie się, odmawiajcie różaniec”.
Był 6-ty sierpnia 1945 roku w Hiroszimie. Tego dnia, na to miasto w Japonii, Amerykanie zrzucili zbudowaną z uranu 235 bombę atomową. Atomowy podmuch zniszczył całe miasta, ale
w sposób niewytłumaczalny zatrzymał się przed domem zakonnym jezuitów. Ocalało siedmioro znajdujących się w nim zakonników. Bardzo kochali Matkę Bożą i codziennie odmawiali różaniec. Trzy dni po ataku na Hiroszimę, Amerykanie zrzucili drugą bombę atomową. Tym razem na inne miasto japońskie – Nagasaki.
W Nagasaki ocalał zaś klasztor franciszkanów, założony przez polskiego misjonarza ojca Maksymiliana Marię Kolbego. Teraz franciszkanie przypomnieli sobie, dlaczego w 1930 roku ów polski misjonarz zakazał swym braciom wznoszenia klasztoru w centrum tamtejszej chrześcijańskiej dzielnicy. Miał bowiem widzenie „Ognistej kuli”, której sam jeszcze nie był w stanie określić jako niszczycielskiej broni. Dom jezuitów i klasztor franciszkanów straciły zaledwie szyby w oknach i pokaleczyły tym szkłem niektórych zakonników. I jezuici, i franciszkanie (ze św. ojcem Maksymilianem Kolbe na czele) byli ludźmi różańca świętego
i oddanymi sługami Maryi. Żyli przesłaniem Matki Bożej z Fatimy. Od epicentrum wybuchu bomby jeden i drugi klasztor dzielił zaledwie niecały kilometr, a mimo tego żaden z zakonników nie został poparzony i nie zachorował na chorobę popromienną. Choć wszyscy przebywali w miejscach dotkniętych największym skażeniem – żyli jeszcze wiele lat. Między rokiem 1945 a 1975 wszystkich zakonników 200 razy poddawano szczególnym badaniom medycznym. Departament Obrony Stanów Zjednoczonych nigdy oficjalnie nie skomentował historii, jaka przydarzyła się jezuitom z Hiroszimy i franciszkanom
z Nagasaki. Sami zakonnicy tłumaczyli: Żyliśmy i codziennie odmawialiśmy różaniec w naszym klasztorze. Amen.