Kazanie na V Niedzielę Wielkiego Postu (17 III 2024 r.)
BRACIA i SIOSTRY!
Pińsk na Polesiu (dziś Białoruś), jest rok 1657. Trwa wojna domowa. Powstanie Chmielnickiego skończyło się trzy lata wcześniej. Jednak Kozacy Zaporscy wciąż grasują po Polesiu.
W jednym z majątków ukrywa się znany kaznodzieja, jezuita Andrzej Bobola. Wpada w zasadzkę. Kozacy grożą, że jeśli nie przejdzie na wiarę prawosławną, to go zabiją. Odmawia. Tłuką go nahajmi, wybijają zęby, zdzierają paznokcie i skórę z rąk. Wloką końmi do drewnianej szopy, w której mieści się rzeźnia. Tam przypiekają ogniem, na żywo wycinają mu na ciele ornat, a świeże rany posypują plewami z orkiszu. Potem pozbawiają księdza nosa
i warg, a przez otwór w karku wydobywają język i odcinają. W końcu wieszają ofiarę głową w dół i ostatecznie zadają mu cios szablą. Ocalały z rzezi proboszcz Janowa Poleskiego, ks. Jan Poleski, złożył skrwawione ciało męczennika w kościele parafialnym w drewnianej trumnie. Dopiero w 1702 roku, rektor jezuickiego kolegium pińskiego, o. Marcin Godebski, miał sen, w którym ukazał mu się zamordowany przed kilkudziesięciu laty o. Andrzej Bobola i nakazał odnaleźć jego ciało. Po trzech dniach poszukiwań odnaleziono ciało. Leżał w drewnianej trumnie, tak, jakby był pochowany wczoraj.
W XX wieku ciało świętego w wyniku dziejowych burz trafiło najpierw do Moskwy, potem do Rzymu, a stamtąd specjalnym pociągiem (przez Kraków) w 1938 roku wróciło do Warszawy. Tu nadal cudownie działa. Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię.. obumrze, przynosi plon obfity. W planach Bożych, Polska ma być przedmurzem chrześcijaństwa. Bóg nie tylko wyznaczył Polsce to zadanie, ale dał jej świętego Orędownika Andrzeja – jednego
z głównych patronów Polski, abyśmy jako Naród tę misję wykonali. Abyśmy, jak on, połączyli chrześcijan z Zachodu i Wschodu (on to czynił po Unii Brzeskiej). Jest on bowiem syntetycznym znakiem naszej polskiej historii, ale również znakiem Polski, jako drugiego „narodu wybranego”. Amen.