Kazanie na XVIII Niedzielę Zw. (6 VIII 2023 r.)
BRACIA i SIOSTRY!
Wieś Gryżyna leży niedaleko Kościana, za Poznaniem. Dawno temu, niedaleko Gryżyny mieszkała uboga wdowa. Największą radością jej życia był mały synek, Piotruś, któremu dogadzała jak tylko mogła. Nie potrafiła nie niego się gniewać, ani też słusznie ukarać za jakieś przewinienia. Chłopiec dorastał bez poczucia winy
i kary. Z biegiem czasu stawał się coraz bardziej krnąbrny
i niegrzeczny. Nawet jednego razu uderzył w gniewie swoją matkę w twarz. I tym razem matka darowała mu tę niegodziwość. Kiedy chłopiec miał 10 lat, nagle zachorował i wkrótce umarł. Pochowano go na cmentarzu parafialnym w Gryżynie. Już na drugi dzień zauważono, że z jego mogiły wysunęła się na powierzchnię blada rączka zmarłego Piotrusia. Przerażona matka sprowadziła księdza proboszcza, który odprawił mszę i poświęcił grób. Rączka dziecka zniknęła, ale na drugi dzień pojawiła się znowu. Zafrasowany ks. proboszcz nie mógł już w tej sprawie nic zrobić. Powiedział jedynie, że mogiła dziecka skrywa jakąś tajemnicę. Dziecko najwyraźniej po śmierci nie może zaznać spokoju, gdyż za życia nie otrzymało słusznej kary. Zerwał witkę z rosnącej nieopodal brzozy i kazał matce uderzać nią w rączkę dziecka. Po czym witkę włożył w ziemię, przy grobie, a z gałązki wkrótce wyrosło potężne drzewo. To wydarzenie przypomniało wszystkim, że już za życia trzeba ponieść karę za popełnione winy. Przemiana dotyczy każdego. Również dzieci. Pamiętamy z objawień fatimskich, kiedy mała Łucja pyta Matkę Bożą o dwie zmarłe jej koleżanki: Marię i Amelię. Maryja odpowiedziała, że pierwsza jest już w niebie, a druga będzie
w czyśćcu aż do końca świata. Brzoza na gryżyńskim cmentarzu rosła aż do roku 1875, kiedy przewróciła ją burza. Legenda jednak przetrwała do dziś. Osobliwą pamiątką po tych wydarzeniach są nie tylko liczne ujęcia w literaturze, ale także krzyż z tej brzozy, wyżłobiony i wiszący w kruchcie kościoła w Borku Wielkopolskim na Zdzieżu. Amen.