Kazanie na V Niedzielę Wielkiego Postu (26 III 2023 r.)
BRACIA i SIOSTRY!
Znane są doświadczenia osób bliskich śmierci. Upowszechnienie w połowie XX wieku technik resuscytacyjnych, pozwalających ratować życie osób umierających wskutek zawału serca, udaru, wypadku, krwotoku, spowodował, że pacjenci-ozdrowieńcy relatywnie często opowiadali o doświadczeniach, które w stanie nieprzytomności były ich udziałem. Amerykański filozof Raymond Moody napisał książkę pt. „Życie po życiu”, w oparciu
o dziwne doświadczenia osób, które doświadczyły śmierci klinicznej i potem zostały przywrócone do życia. Umierający, tracący przytomność na skutek wypadku, utonięcia, ataku serca, wstrząsu itp., najpierw słyszy hałas, porusza się w długim, ciemnym tunelu - doświadczając błogiego spokoju i pogody ducha, a nadto wiedząc, że umiera, spostrzega, że „opuszcza swe ciało”. Pozostając blisko „swego” ciała obserwuje podejmowane przez medyków zabiegi reanimacyjne. Ogarnia go pełen miłości i – jakaś świetlista istota, której nigdy wcześniej nie spotkał. W tym czasie dokonuje błyskawicznego jakby „przeglądu” całego życie i jego oceny. Jednak, te „doświadczenia bliskie śmierci nie są dowodem na życie po śmierci, na życie pozagrobowe. Nie są też fikcją ani złudzeniem, ale uwarunkowaną „prawdą narratywną”. Sam autor książki stwierdza, że każdy z opisanych przez niego przypadek jest inny.
A ponieważ w tym czasie szukano doświadczalnych, „racjonalnych dowodów” na istnienie duszy i jej trwanie po biologicznej śmierci, publikacja Rajmonda Moode’go padła na ówczesny, scjentyczny grunt. A media zrobiły rozgłos!
Łazarz autentycznie umarł. I został autentycznie wskrzeszony do ponownego życia w swym ciele. Ileż podobnych historii do tych w Betanii miało miejsce w naszym życiu. Wiele niejasnych, często trudnych i bolesnych wydarzeń nabierze właściwego znaczenia dopiero z perspektywy wieczności. Czy już dziś właściwie odczytujemy Boże znaki? Amen.