Józef Kowalski, Jan Ryszkowski (13 X 2022 r.)
W książce pt. „Pelplińska jesień” Alojzego Męclewskiego z 1971 roku zapisano na stronie setnej: Krwawy terror hitlerowski, jak brudna, niszcząca fala rozlał się daleko poza miejskie ośrodki administracyjne, poza Tczew, Starogard Gdański i Pelplin. Niemieccy cywile z „Selbstschutzu”, dawni obywatel polscy, najczęściej w żółtych mundurach SA, czasem w stalowoszarych lub czarnych mundurach SS bili teraz kolbami do drzwi i okien polskich sąsiadów, nocą wypędzali ich z łóżek i wlekli do aresztów, obozów i kaźni – na męki i na śmierć, która nie omijała żadnego stanu i żadnego zawodu. Śmiertelny strach wpełzał pod dachy polskich domów i chat. Dokonywano zemsty na tych, którzy nie pozwolili zniemczyć się w okresie bismarkowskiego „Kulturkampfu” i gospodarczej wojny prusko-polskiej o przejęcie pomorskiej ziemi przez niemieckich osadników. Na stronie 102 „Pelplińskiej jesieni” czytamy: W Wielkim Garcu członek „Selbstschutu”, niemiecki ziemianin Albert Hacker doprowadził na posterunek policji gospodarzy Jana Ryszkowskiego i Józefa Kowalskiego, których przewieziono do pelplińskiego seminarium, skąd nie wrócili już nigdy. W tej samej wsi aresztowano i wywieziono do Pelplina Lenga i Brzozowskiego, a pewnej październikowej nocy nieznani Niemcy rozstrzelali i zakopali w polu księdza z Wielkiego Garca.
Natomiast w kwartalniku „Kociewski Magazyn Regionalny” z 1989 na str. 13 czytamy: Robotnikiem rolnym był także Józef Kowalski (ur. W 1909 r.), pracujący jako dojarz w majątku u Niemca Naua, ojciec czworga dzieci do ośmiu lat. Natomiast Jan Ryszkowski (ur. 1912 r.), ojciec dwojga dzieci, pracował w majątku Niemca Mullera. Jan Ryszkowski w chwili aresztowania miał więc 28 lat, 2 dzieci, i żonę Agnieszkę, którą Niemcy umieścili w plebanii; na tamten czas – wszelki słuch o nim zaginął. Chcę powiedzieć, że ci właśnie ci miejscowi Niemcy odegrali haniebną rolę zwłaszcza w pierwszym okresie okupacji hitlerowskiej. Byli należycie zorientowani w terenie i znali dobrze miejscowych Polaków, a więc od razu potrafili wskazać hitlerowcom polskich działaczy i inne osoby wrogo usposobione do faszyzmu.
Świętej pamięci Józef Kowalski i Jan Ryszkowski byli ofiarami zaplanowanej przez III Rzeszę Niemiec zagłady narodu polskiego. Uznano ich za (cytuję za dekretem Hitlera): element zagrażający rasie niemieckiej. 7-go października 1939 roku został on opublikowany jako dekret Hitlera: O umocnieniu niemczyzny. Na wcielonych do III Rzeszy Niemiec polskich terytoriach, to tzw. „umocnienie” miało się dokonać na drodze systematycznie zorganizowanych czystek. Ten szatański plan i nieludzką akcję wymordowania tzw. „podludzi” bądź zamienienia ich na niewolników dla dobra III Rzeszy Niemiec wymyślono w Berlinie. W trakcie miesięcy poprzedzających wybuch wojny opracowano księgę zawierającą wykaz tych Polaków, których charakteryzowano jako reprezentantów narodowej elity i krzewicieli polskości. Ich fizyczna eliminacja została uznana za jeden z warunków prędkiego objęcia władzy nad terenami zajętymi przez Niemców. W wyniku tego, nastąpiła zagłada polskich warstw tzw. „kierowniczych”, która objęła około 30-tu tys. osób zamieszkujących przedwojenne województwo pomorskie. Osoby te były rozstrzeliwane w wielu miejscach: w Piaśnicy, Mniszku, Lesie Szpęgawskim, Stutthofie.
To ludobójstwo, podlegające zbrodniczej ideologii rasizmu, tylko w 90-ciu procentach zostało rozliczone po wojnie. My jako chrześcijanie przebaczamy krwawym katom, ale tej tragedii nie zapominamy. Dlatego dziś święcimy tablicę dwóm naszym ziomkom z Wielkiego Garca. Amen.