Kazanie na XII Niedzielę Zwykłą (20 VI 2021 r.)
BRACIA i SIOSTRY!
Każdy z nas przechodzi różne burze życiowe. Dzieci mają swoje problemy. U młodych nie brak gwałtownych pokus zmysłowych, trendów do używek. Małżonkowie nieraz przechodzą burzę troski o właściwą atmosferę ich ogniska domowego. Burze uderzające w łódź Piotrową nie omijają także nas, którzy jesteśmy członkami Kościoła. Nie można sobie wyobrazić ludzkiego życia bez burz. Są one wszędzie: w nas, w Kościele, w pracy, w społeczeństwie, w którym żyjemy. Bóg często zsyła na nas te burze, aby wypróbować naszą ufność i wiarę w Niego. Nieraz trzeba mocnej wiary, aby zaufać Bogu i pójść za wskazaniami Ewangelii. Dzięki więzi z Bogiem wychodzimy z nich mądrzejsi i jeszcze bardziej pogodniejsi.
Doświadczony kapitan wybrał się z młodą załogą w daleki morski rejs. Przed wypłynięciem zatrzymał się na krótkiej osobistej modlitwie, po czym wydał rozkaz wypłynięcia. Młodsi żeglarze widząc skupionego na modlitwie kapitana, wymieniali między sobą kpiące uwagi na jego temat. Po kilku godzinach żeglowania niespodziewanie pojawiły się czarne chmury na niebie i sztorm zakołysał żaglowcem. Żeglarze zmagali się z ogromnym wiatrem. Przerażeni, zaczęli teraz sami wzywać Bożego imienia.
Kiedyś, na pogrzebie starszego marynarza, słyszałem takie słowa kaznodziei: Ten zmarły marynarz nie miał okazji, by w każdą niedzielę być na mszy św., ale nawet nie musiał na niej być, gdyż on codziennie spotykał się z Bogiem w żywiole morskim.
My także żeglujemy po wzburzonym morzu świata do portu, któremu na imię „wieczność”. Bardzo rzadko żegluga ta jest spokojna. By przeprawić się na ten „drugi brzeg” powinniśmy przypomnieć sobie to, co zrobili apostołowie w czasie burzy – zwrócić się o pomoc do Chrystusa. Amen.