Kazanie na X Niedzielę Zwykłą (13 VI 2021 r.)
BRACIA i SIOSTRY!
24 marca 1944 roku pod dom Józefa i Wiktorii Ulmów, położony na skraju wsi Markowej, podjechało komando składające się z czterech niemieckich żandarmów. Celem pacyfikacji było zabicie ukrywających się u Ulmów dwóch żydowskich rodzin. Najpierw zastrzelono Żydów, potem Ulmów. Na końcu wszystkie ich dzieci (podczas egzekucji Wiktoria zaczęła rodzić swe siódme dziecko). Ulmowie byli gorliwymi katolikami. Spośród niemieckich żandarmów, uczestników zbrodni, ukarany został jedynie Joseph Kokkot, Niemiec sudecki. Po wojnie wrócił do Czechosłowacji. Został przypadkowo rozpoznany w 1957 roku. Dostał w Polsce karę śmierci, którą później zamieniono mu na długoletnie więzienie. Zmarł w więzieniu w 1980 roku (w Raciborzu). Nie są znane losy dwóch innych żandarmów niemieckich, uczestników zbrodni. Natomiast dzięki dochodzeniom IPN-nu wiemy, że Eilert Dieken, który wydał rozkaz zastrzelenia rodziny Ulmów, dostał za to awans na stopień porucznika, a po wojnie mieszkał w Niemczech w Esens, i dalej pracował tam w policji. Zmarł dopiero w 1960 roku. IPN, prowadząc swe dochodzenia, niedawno otrzymał list od córki Eilerta Diekena, w którym pisze, że jej „ojciec w czasie wojny pełnił służbę w Łańcucie (niedaleko Markowej) i ku mojej radości wiem, że w wyniku jego działalności wyświadczył ludziom wiele dobra”. List z 18 lutego 2013 roku był adresowany na Muzeum-Zamek w Łańcucie, z dopiskiem: „do rąk rodziny Ulmów w Markowej”. Obecnie córka tego mordercy przebywa w domu starców w Niemczech. Ta dokumentacja potwierdza, że po wojnie ani w NRD, ani w RFN nie było rozrachunków ze zbrodniarzami III Rzeszy. Czy Bóg był winny przyzwolenia danego mordercom. Nie. Sprawił to dar wolności, którym obdarzył człowieka. Tak też czytamy w Medalionach Zofii Nałkowskiej: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. W dzisiejszej Ewangelii czytamy: Jak może szatan wyrzucać szatana? Amen.