III Niedziela Adwentu (B) 13 XII 2020 r.
Jam głos wołającego.. Prostujcie drogę Pańską
BRACIA i SIOSTRY!
64 lata temu, po ponad trzyletnim uwięzieniu kard. Stefan Wyszyński wrócił do Warszawy, do swojej siedziby na ul. Miodową. Było to w niedzielę 28 października 1965 roku, w Komańczy w Bieszczadach, gdzie był na koniec więziony u sióstr. Pożegnał się z siostrami nazaretankami i wyruszył w drogę do Warszawy. Nie wiedział, co Go czeka po trzech latach. Wreszcie po godz. 19.00 samochód ubecji dowiózł Go do Warszawy na ul. Miodową. Nazajutrz na Miodowej gromadziły się niezliczone tłumy i co kilkanaście minut Ksiądz Prymas Wyszyński wychodził na balkon, aby pozdrowić zebranych i krótko się z nimi pomodlić. Przez cały dzień. Tak było 64 lata temu.
A dzisiaj? Gdyby dzisiaj o tej samej porze Ksiądz Prymas powrócił do Warszawy, jaki ujrzałby widok? Gdyby dzisiaj wjechał w Nowy Świat i próbował się przedrzeć przez hałaśliwą ciżbę zwołaną koło kościoła Świętego Krzyża, przez Krakowskie Przedmieście i skręcić w Miodową, czy zostałby powitany tak jak wtedy? Co się w nas zmieniło? Co z wami się stało, droga młodzieży? Co stało się z Polską? Wtedy był komunizm – ideologia bezbożna. Nasi przodkowie modlili się o wolność! Mamy tę wolność, ale zrobiliśmy z niej swobodę. I młodzież nauczono: Róbta co chceta! I ze swobody zrobiła swawolę! Smak sprzeciwu wobec Boga, Kościoła oraz duchowieństwa znał również Ksiądz Prymas. Znał też słowa Chrystusowe, które zapisał 1 lipca 1954 roku, niecały rok po uwięzieniu w Stoczku na Warmii: Jeśli Mnie prześladowali, i was prześladować będą… Chrystus ukazywał proroczo przyszłość Kościoła. I dziś, to, co się dzieje na ulicach polskich miast, trzeba wyraźnie nazwać. Zanim w 1991 roku do Polski przybył inny Jan Chrzciciel, św. Jan Paweł II, w prasie też zaczęto mu wprzód pisać kazania. On jednak przybył i przypomniał wszystkie przykazania.