Dziś, w IV Niedzielę Wielkanocną (2018 r.), zwaną też NIEDZIELĄ DOBREGO PASTERZA, po raz kolejny zastanawiamy się nad powołaniami do kapłaństwa czy stanu zakonnego. Obecnie w naszym seminarium duchownym w Pelplinie jest 64 kleryków (kandydatów do kapłaństwa). Nasza diecezja liczy 290 parafii, w których pracuje tyle samo proboszczów, razem zaangażowanych w duszpasterstwo jest 456. Ponadto, w naszej diecezji jest 76-ciu księży emerytów i rencistów oraz 50-ciu pracujących na wyższych uczelniach, misjach, poza granicami kraju i studiujących na wyższych uczelniach. Księży nigdy za wiele! Dbają bowiem o nasze uświęcanie i zbawienie.
Skąd się biorą księża? Żartobliwie możemy powiedzieć, że księża nie są z księżyca, jak nazwa mogłaby wskazywać. Są z naszych rodzin, parafii, szkół, środowisk. Jest w nich dobro. Powołanie, ten Boski skarb – powiem za św. Pawłem – przechowują w naczyniach glinianych. I tak jest od czasów, kiedy Pan Jezus poniósł ryzyko zaufania słabym ludziom, powołując pierwszych uczniów. Przyszedł do prostych rybaków zarzucających sieci w jezioro i powiedział: ”Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi”. Odpowiedź na zaproszenie nie była łatwa, ale zostawili oni ojca, matkę, łódź, sieci i poszli za Nim. Albo, inny przykład: Mateusz zarabiał duże pieniądze jako celnik. On też został powołany. Zostawił posadę, która dawała mu stabilizację finansową. Zdumiewająca jest historia Szawła. Zanim stał się on Pawłem gotowym ponieść śmierć dla Ewangelii, „siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów chrześcijańskich”.
Również obecnie każdy kapłan powoływany jest inaczej. Wezwany jest w niepowtarzalny sposób. To Pan Bóg powołuje. Inne zawody można sobie wybrać, można założyć rodzinę, a w tym przypadku, jak to nazwał Jan Paweł II, to: „Dar i tajemnica”. Oczywiście ten proces dorastania do kapłaństwa, nie kończy się sześcioletnimi studiami. Trwa on do końca życia. Święceń kapłańskich nie przyjmuje dla siebie samego. Chrystus zaprasza człowieka, aby w słabe ręce złożyć skarb zbawienia. Różne są formy pełnienia służby kapłańskiej w naszych czasach. Ja np. dodatkowo posługuję wśród osób niesłyszących (musiałem się więc nauczyć języka migowego). Mimo zróżnicowania pracy duszpasterskiej, istotą tej służby winno być wychodzenie ku człowiekowi na wzór Dobrego Pasterza poszukującego zagubionej owcy. W Kościele, który jest wspólnotą pielgrzymującą w czasie, przenika się to, co dawne, z tym, co nowe. Stąd miejscem spotkania jest już także cyfrowy kontynent, czyli Internet.
Misją Kościoła od początku jego istnienia jest głoszenie Królestwa Bożego i prowadzenie do niego ludzi. Współcześnie nie brakuje głosów próbujących ograniczyć działalność Kościoła. Trzeba nam pamiętać, że pierwszoplanowym obowiązkiem każdego kapłana jest głoszenie prawdy o Bogu i godności człowieka. Czyni to bez względu na okoliczności społeczno-polityczne, w których posługuje, narażając się na krytykę z różnych stron, choćby środków przekazu, jak to było w przypadku papieża Benedykta XVI. Najpierw media szkalowały go nazywając „pancernym kardynałem”, później „pancernym papieżem”, bo nie ucieleśniał historii z przeszłości, lecz z przyszłości – nową inteligencję w poznawaniu i formułowaniu tajemnic wiary. Nawet wielkie uniwersytety nie dawały mu rady. Na przykład: założony przez papieża Bonifacego VIII w 1303 roku w Rzymie Uniwersytet „La Sapienza” odmówił mu zaproszenia, by dyskutować nad sprawami najważniejszymi dla współczesnego człowieka! Bali się go – jego mądrości. Jest takie powiedzenie: „uderz w pasterza, a rozproszą się owce”. Dlatego przez całe 8 lat pontyfikatu Benedykta XVI był ciągle atakowany. Doszło do tego, że w pewnym momencie żądano od papieża, aby papież prosił o wybaczenie. Ale za co? I dlaczego tylko on? Może za grzechy w Kościele? Prym tu wiodła taka znana nam gazeta w Nowym Yorku (bo ciągle jest u nas cytowana): „New York Times”. Dodam, że gazeta ta jest własnością żydowskiej rodziny Sulzbergów.
Zadaniem kapłana jest bycie blisko ludzi, nawet gdyby to miało go kosztować wiele. Aby kapłan mógł sprostać naszym odpowiednim wymaganiom – musimy się za niego wiele modlić.