Kazanie na XXIV Niedzielę Zwykłą (13 IX 2020 r.)
„Łowca nazistów”, Szymon Wiesenthal, współpracujący z izraelskim wywiadem „Mosad”, był po wojnie niezmordowany w tropieniu hitlerowskich zbrodniarzy. W czasie holokaustu z jego rodziny zamordowano 90 osób. On sam uratował się z niemieckiego obozu koncentracyjnego we Lwowie. Był jednym z 43-tu ocalonych stamtąd żydowskich więźniów. Jednak na koniec wojny trafił jeszcze do obozu w Mauthausen w Austrii. Tam doczekał wyzwolenia przez wojska amerykańskie.
Wtedy Wiesenthal przysiągł sobie ściganie zbrodniarzy hitlerowskich. Nie był w stanie przebaczyć żadnemu oprawcy narodu żydowskiego. Tropił ich wszędzie: w Europie, w Ameryce Południowej: w Argentynie, Brazylii czy Chile, gdzie hitlerowcy znaleźli schronienie. Niektórzy z oprawców dożyli sędziwego wieku (Wiesenthal też dożył 97 lat – zmarł dopiero w 2005 r. w Wiedniu). Sporo hitlerowskich oprawców przyprowadził przed sprawiedliwe sądy (z niektórymi na miejscu skrycie rozprawił się Mosad). Pamiętamy z historii słynny proces hitlerowskich oficerów-zbrodniarzy w Norymbergii. Dziesięć Przykazań Bożych mówi, że nie wolno nawet przygotować zbrojnego napadu na inne państwo, przekraczać granic zniszczenia w czasie działań wojennych, celowo niszczyć dóbr i osiągnięć kultury zajętych tymczasowo krajów i za zbrodnie ludzkości (Niemcy już dawno powinny poczynić reparacje i odszkodowania w stosunku do Polski i Polaków – Rosja też). Hitlerowcy zawsze tłumaczyli się, że wykonywali rozkazy. Żadne ustawy i rozporządzenia, nawet wojskowe nie mogą usprawiedliwić nieludzkiego traktowania bliźnich. Przebaczenie (o którym mowa w dzisiejszej Ewangelii) wymaga miłosiernego i wspaniałomyślnego serca, gotowości, aby wyjść poza sprawiedliwość. Jednak, jeśli coś skradziono musi zostać zwrócone. To, co zniszczona, trzeba naprawić. Jeśli jednak coś jest już niemożliwe do zadośćuczynienia, potrzebne jest przebaczenie. Amen.