DOŻYNKI 2020 r.
Chleba naszego powszedniego, daj nam dzisiaj
W roku 70 po Chr. Jerozolima była otoczona potężnymi murami, usiana wspaniałymi pałacami oraz posiadająca dużą, przebogatą świątynię. Gdy prokurator rzymski obciążał Izraelitów coraz większymi podatkami, Żydzi w 66 roku wzniecili powstanie przeciw okupującym kraj Rzymianom. Wiosną 67 roku, 60 tys. wojska pod wodzą Tytusa ruszyło na Galileę i Jerozolimę. W Jerozolimie różne ugrupowania kłóciły się między sobą i mordowali nawzajem. Wtedy też, w bezmyślnym szale niszczenia, spalone zostały olbrzymie zapasy żywności. Gdy Tytus w roku 70 dotarł z czterema legionami pod Jerozolimę, przepuścił nawet tłumy pielgrzymów, zmierzających do stolicy na święto Paschy, słusznie spodziewając się, że tłok w mieście podziała na jego korzyść. Po 15-tu dniach oblężenia, przez wyłomy w dwóch murach, Rzymianie opanowali kolejne dzielnice miasta. W mieście zaczął się dawać we znaki głód. Kto mógł, wykradał się na zewnątrz, żeby znaleźć do zjedzenia choćby kępy trawy lub zdechłe zwierzęta. Tytus dla postrachu kazał krzyżować złapanych nieszczęśników. Ukrzyżowanych stawiano naprzeciw miasta w liczbie ponad pięciuset dziennie, ale bez skutku. Tytus postanowił poczekać, aż obrońcy Jerozolimy padną z głodu i wycieńczenia. Aby całkowicie odciąć miasto od dróg ucieczki i zaopatrzenia, kazał usypać dookoła niego szaniec. Odtąd nikt nie opuścił miasta. Głód stał się niewyobrażalny. Za odrobinę zgniłego zboża płacono całymi majątkami. Ludzie żuli własne sandały i skórę z tarcz obronnych. Wielu nieszczęśników w przypływie rozpaczy biegło ku rzymskim posterunkom tylko po to, żeby skonać w mękach na krzyżu. Po Jerozolimie i świątyni nie został kamień na kamieniu, który by nie był zwalony – jak to wcześniej zapowiedział Jezus. Usłyszeliśmy, czym jest głód? Żydzi woleli być ukrzyżowani niż umierać z głodu! Czym jest głód – wiedzieli zesłańcy na Sybir, wiedzieli przebywający w czasie II wojny światowej w obozach koncentracyjnych, wiedziała Matka Teresa z Kalkuty, która zbierała umierających z głodu, z ulic Kalkuty w Indiach. I dziś, żyjemy w świecie, w którym wyrzuca się tony pożywienia, a jednocześnie miliony ludzi nie ma chleba. Według Raportu ONZ około 820 mln ludzi (co 9-ty człowiek na świecie) nie ma wystarczającej ilości pożywienia (i ta liczba rośnie). Jednocześnie na całym świecie wzrasta liczba osób z nadwagą i otyłością (zwłaszcza dzieci i młodzieży), spowodowane złym odżywianiem czy złą dietą. Inne dzieci są niedożywione lub cierpią głód – jest ich 191 mln. Prawie 700 mln ludzi na świecie cierpi głód, a 130 mln – ostry głód. Najwięcej głodujących mieszka w Azji i Afryce. Dramat głodu – mówił Jan Paweł II we Wrocławiu – jest wielkim wyzwaniem i oskarżeniem! Konieczny jest tutaj w skali światowej jakiś poważny rachunek sumienia ze sprawiedliwości społecznej, z elementarnej międzyludzkiej solidarności.
Polska nie jest gigantem obszarowym. Nasza żywność jest bezpieczna i wysokiej jakości. Wydaje się, że absurdalne są wymogi Unii Europejskiej: kombinezony, maty przy wejściu do hodowli świnek, niezbliżanie się do świnek, tzw. bioasekuracja w hodowli, np. w hodowli świnek powinny być trzy ogrodzenia (w tym jedno z wysokiego muru). Krowy, świnki, owce, psy, koty – są to stworzenia nam najbliższe.
Protesty klimatyczne – to też etap rewolucji kulturowej, gdzie człowiek ma być zredukowany do poziomu zwierzęcia czy świata przyrody, a bogiem ma być klimat czy ziemia. To jest nowoczesna forma próby kolonizacji. Nie środowiska tzw. ekologiczne mają nam dyktować dalsze życie biologiczne (mieliśmy tego przykład z kornikiem drukarzem, a dziś tyle tego drzewa gnije w Puszczy Białowiejskiej – widziałem na własne oczy – i przez to właśnie emituje niewyobrażalne ilości CO2).
Dziękujmy dziś Bogu Stwórcy za to, że dobrze obrodziły pola, za dobrą pogodę, dzięki której praca przy żniwach była udana i za to, że mamy co jeść. Amen.