Kazanie na XIV Niedzielę Zwykłą (5 VII 2020 r.)
Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem
BRACIA i SIOSTRY!
Wyrażenie cichy w innych tekstach jest oddane słowem łagodny. Znaczenie zachęty do naśladowania Go w tej cnocie dostrzegamy, obserwując rodziny, w których jedna ze stron ma gwałtowny temperament i nie panuje nad wybuchami gniewu.
Ja sobie postawiłem za cel – mówi jeden z młodych małżonków – stworzyć trwałe, szczęśliwe małżeństwo, być zawsze dobry dla swej żony, pogodzić się z jej ewentualnymi wadami, a swoje wykorzeniać. Moi rodzice byli bardzo dobrzy, matka jest wręcz ideałem dobroci i poświęcenia. Ojciec był szalenie dobry i szlachetny, ale miał jedną wadę: szybko unosił się gniewem. Jako chłopiec postanowiłem sobie, że gdy się ożenię, nigdy nie będę krzyczał na żonę. Pod koniec swego życia ojciec się uspokoił i był już tylko dobry. Matka później nieraz mawiała, że szkoda było każdego dnia i każdej godziny, w której się gniewali. Zachowałem sobie te słowa w sercu.
Zdaje się, że taka nauka z życia rodziców była dla młodego małżonka skuteczna, bo jak dodaje: Byliśmy bardzo szczęśliwi, mimo trudności materialnych i innych.
W wypowiedziach innych małżonków spotykamy tego rodzaju wypowiedzi: Lepiej, by nie istniał wcale dzień, w którym odczuwaliśmy do siebie gniew. Lepiej, by nie istniał rok, w którym żywiliśmy tego rodzaju uczucia. Cenniejsze jest życie krótkie, ale pełne miłości.
I jeszcze jedno. Historia świadczy, że wszelkie dyktatury prędzej czy później giną, że dla ludzi okrutnych nie ma trwałego miejsca na ziemi. I dziś, niestety, łatwiej jest ludzi oszukać niż przekonać, że są oszukani. Można ludziom obiecać wiele, a nie dochować obietnicy. Oszustom nie można wierzyć. Tym którzy wmawiają, że są dobrzy, a takimi nie są.