Wielki Piątek 2020 r.
Do końca na umiłował
BRACIA i SIOSTRY, (Drodzy Radiosłuchacze!)
Pan Jezus zostawił nam wstrząsający obraz swego cierpienia i śmierci na utrwalonym na płótnie, zwanym Całunem. Całun Turyński jest wymownym świadkiem niewyobrażalnych cierpień, których doświadczył Jezus podczas swojej męki i śmierci na krzyżu. Na Całunie widać, że ciało Jezusa jest w stężeniu pośmiertnym. Widać na nim, że Jezus został poddany straszliwym torturom biczowania, ukoronowania cierniem i ukrzyżowania. Na całym Jego ciele naliczono blisko 600 ran i różnych obrażeń. Już na Jego twarzy widać liczne rany, obrzęki na kości jarzmowej, opuchlizny na prawym policzku, złamanej przegrody nosowej od uderzenia kijem. Czytamy w Ewangeliach: Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego; I policzkowali Go. W ten sposób Żydzi traktowali bluźnierców, a Jezus został skazany na śmierć za bluźnierstwo – za to, że uważał siebie za Boga. Rozważaj często cierpienia moje, które dla Ciebie poniosłem – powiedział Jezus do św. s. Faustyny. Żołnierze, uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu na głowę. Ten rodzaj tortury wymyślono tylko dla Jezusa. Na Całunie widać liczne wypływy krwi na czaszce. Krew ta na płótnie tworzy plamy w pozytywie. Zostały one spowodowane przebiciem naczyń krwionośnych na głowie przez kolce korony cierniowej. Korona cierniowa była w kształcie czepca. Najwięcej Mi się podobasz, kiedy rozważasz moją bolesną mękę – mówił dalej Jezus do siostry Faustyny. Jezus został poddany okrutnemu biczowaniu. Na całym Jego ciele widoczne są rany od uderzeń rzymskiego bicza (flagrum). Bicz ten miał trzy dłuższe rzemienia zakończone kawałkami metalu, które uderzają, wyrywały cząsteczki ciała. Piłat początkowo chciał tylko ubiczować Jezusa: Każę więc Go wychłostać i uwolnię – czytamy w Ewangelii. Był zwyczaj, że biczowaniu zostali poddawani tylko ci, którzy nie byli skazani na śmierć.
Naukowcy, odczytując ślady ran na Całunie, stwierdzili, że Jezus niósł na miejsce ukrzyżowania belkę poprzeczną krzyża i miał ręce do niej przywiązane. Belka ważył 30 kg, a jej długość wynosił 1.18 m. Krańcowo wyczerpany po biczowaniu, Jezus szedł na miejsce ukrzyżowania. Musiał pokonać drogę około 0,5 km. Upadając upadał na twarz. Stąd duże rany twarzy oraz na kolanach. Ponieważ Jezus nie mógł sam donieść krzyża, dlatego setnik przymusił niejakiego Szymona z Cyreny, aby go niósł za Jezusem.
Ukrzyżowanie – było najokrutniejszym i najhaniebniejszym rodzajem tortur, jakie stosowano w czasach Jezusa. Na Całunie widać ranę po przebiciu gwoźdźmi nadgarstków. Natomiast z odbicia stóp wnioskuje się, że zostały przybite jednym gwoździem do pionowego pala krzyża. Ręce zostały przebite w nadgarstkach (tam gdzie przechodzi nerw pośrodkowy), aby mogły trzymać ciało. Podczas długotrwałej agonii, wisząc na krzyżu, Jezus musiał podnosić się do góry na przybitych rękach, gdyż umożliwiało mu to oddychanie. Jezus, wisząc na krzyżu, co pewien czas się podnosił, aby nabrać powietrza. Ból i wyczerpanie zmuszały Go do ponownego opadnięcia. Ten rytm trwał około trzech godzin i powodował straszliwe cierpienie, aż do wyczerpania z sił i śmierci. Analiza rany prawego boku wykazała, że przyczyną śmierci Jezusa było pęknięcie mięśnia sercowego na skutek zawału, po którym nastąpiło przedostanie się krwi do osierdzia, a następnie jamy opłucnej. To wywołało porażający ból w okolicy mostka. Spowodowało to natychmiastowy krzyk, po którym Jezus umarł: A Jezus jeszcze raz zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha. Przebite serce Zbawiciela jest znakiem, do jakiego stopnia Bóg nas umiłował: Do końca nas umiłował. Przyjął prawdziwą ludzką śmierć oraz grzechy wszystkich ludzi. W tym doświadczeniu strasznego cierpienia grzechu i śmierci Jezus był doskonale posłuszny Ojcu. Tak cierpiał prawdziwy Bóg, który stał się prawdziwym człowiekiem, aby nas zbawić z niewoli grzechu i śmierci. Gdy człowiek ofiaruje swoje cierpienie Jezusowi, to wtedy staje się ono drogą zbawienia, źródłem łask.
Wielki Piątek 2020 r.
Do końca na umiłował
BRACIA i SIOSTRY, (Drodzy Radiosłuchacze!)
Pan Jezus zostawił nam wstrząsający obraz swego cierpienia i śmierci na utrwalonym na płótnie, zwanym Całunem. Całun Turyński jest wymownym świadkiem niewyobrażalnych cierpień, których doświadczył Jezus podczas swojej męki i śmierci na krzyżu. Na Całunie widać, że ciało Jezusa jest w stężeniu pośmiertnym. Widać na nim, że Jezus został poddany straszliwym torturom biczowania, ukoronowania cierniem i ukrzyżowania. Na całym Jego ciele naliczono blisko 600 ran i różnych obrażeń. Już na Jego twarzy widać liczne rany, obrzęki na kości jarzmowej, opuchlizny na prawym policzku, złamanej przegrody nosowej od uderzenia kijem. Czytamy w Ewangeliach: Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego; I policzkowali Go. W ten sposób Żydzi traktowali bluźnierców, a Jezus został skazany na śmierć za bluźnierstwo – za to, że uważał siebie za Boga. Rozważaj często cierpienia moje, które dla Ciebie poniosłem – powiedział Jezus do św. s. Faustyny. Żołnierze, uplótłszy koronę z cierni, włożyli Mu na głowę. Ten rodzaj tortury wymyślono tylko dla Jezusa. Na Całunie widać liczne wypływy krwi na czaszce. Krew ta na płótnie tworzy plamy w pozytywie. Zostały one spowodowane przebiciem naczyń krwionośnych na głowie przez kolce korony cierniowej. Korona cierniowa była w kształcie czepca. Najwięcej Mi się podobasz, kiedy rozważasz moją bolesną mękę – mówił dalej Jezus do siostry Faustyny. Jezus został poddany okrutnemu biczowaniu. Na całym Jego ciele widoczne są rany od uderzeń rzymskiego bicza (flagrum). Bicz ten miał trzy dłuższe rzemienia zakończone kawałkami metalu, które uderzają, wyrywały cząsteczki ciała. Piłat początkowo chciał tylko ubiczować Jezusa: Każę więc Go wychłostać i uwolnię – czytamy w Ewangelii. Był zwyczaj, że biczowaniu zostali poddawani tylko ci, którzy nie byli skazani na śmierć.
Naukowcy, odczytując ślady ran na Całunie, stwierdzili, że Jezus niósł na miejsce ukrzyżowania belkę poprzeczną krzyża i miał ręce do niej przywiązane. Belka ważył 30 kg, a jej długość wynosił 1.18 m. Krańcowo wyczerpany po biczowaniu, Jezus szedł na miejsce ukrzyżowania. Musiał pokonać drogę około 0,5 km. Upadając upadał na twarz. Stąd duże rany twarzy oraz na kolanach. Ponieważ Jezus nie mógł sam donieść krzyża, dlatego setnik przymusił niejakiego Szymona z Cyreny, aby go niósł za Jezusem.
Ukrzyżowanie – było najokrutniejszym i najhaniebniejszym rodzajem tortur, jakie stosowano w czasach Jezusa. Na Całunie widać ranę po przebiciu gwoźdźmi nadgarstków. Natomiast z odbicia stóp wnioskuje się, że zostały przybite jednym gwoździem do pionowego pala krzyża. Ręce zostały przebite w nadgarstkach (tam gdzie przechodzi nerw pośrodkowy), aby mogły trzymać ciało. Podczas długotrwałej agonii, wisząc na krzyżu, Jezus musiał podnosić się do góry na przybitych rękach, gdyż umożliwiało mu to oddychanie. Jezus, wisząc na krzyżu, co pewien czas się podnosił, aby nabrać powietrza. Ból i wyczerpanie zmuszały Go do ponownego opadnięcia. Ten rytm trwał około trzech godzin i powodował straszliwe cierpienie, aż do wyczerpania z sił i śmierci. Analiza rany prawego boku wykazała, że przyczyną śmierci Jezusa było pęknięcie mięśnia sercowego na skutek zawału, po którym nastąpiło przedostanie się krwi do osierdzia, a następnie jamy opłucnej. To wywołało porażający ból w okolicy mostka. Spowodowało to natychmiastowy krzyk, po którym Jezus umarł: A Jezus jeszcze raz zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha. Przebite serce Zbawiciela jest znakiem, do jakiego stopnia Bóg nas umiłował: Do końca nas umiłował. Przyjął prawdziwą ludzką śmierć oraz grzechy wszystkich ludzi. W tym doświadczeniu strasznego cierpienia grzechu i śmierci Jezus był doskonale posłuszny Ojcu. Tak cierpiał prawdziwy Bóg, który stał się prawdziwym człowiekiem, aby nas zbawić z niewoli grzechu i śmierci. Gdy człowiek ofiaruje swoje cierpienie Jezusowi, to wtedy staje się ono drogą zbawienia, źródłem łask.