Kazanie na IV Niedzielę Wielkiego Postu (22 III 2020 r.)
BRACIA i SIOSTRY!
Święty Jan, opisując cuda Jezusa, koncentruje się nie tyle na samym miłosierdziu okazanym chorym, ile na tajemnicy Boga objawiającego się światu. Niewidomy człowiek z dzisiejszej Ewangelii jest obrazem duchowej ślepoty. Przywrócenie wzroku obrazuje duchowe uzdrowienie – dostrzeżenie Syna Bożego. Duchowa ślepota jest też zaraźliwa. Kiedy do Włoch dotarł koronawirus, wielu tamtejszych katolików przeżyło Popielec bez możliwości uczestniczenia we mszy św. Katolicy przeżywali więc Popielec w domu. Natomiast inni żyli dalej tak, jakby Boga nie było: gromadzili się w salach gimnastycznych, na basenach, w pubach, w centrach handlowych, halach targowych, gdzie jeszcze nie nałożono takich restrykcji jak na kościoły. Dziś, to społeczeństwo XXI wieku, niezwykłe oddawania czci Bogu, nagle widzi, że ich przekonanie o własnej mocy i samowystarczalności jest rzeczywiście „magiczne” – jak zwykli powtarzać nawet Polacy, gdy o świętach religijnych mówili „magiczne święta”. Wystarczy niedostrzegalny gołym okiem drobnoustrój, żeby to społeczeństwo zdmuchnąć z tego świata. Należy na nowo zaufać Bogu. – Jest to okazja do przypomnienia sobie, że to Bóg jest Panem naszego życia i śmierci. Współczesny człowiek myślał, że może zmieniać przykazania Boże: wprowadzać zabijanie nienarodzonych, zabijać nieuleczalnie chorych i staruszków (eutanazja), udzielać ślubów związkom jednopłciowym, wprowadzać dyktaturę gender (że nie ma już człowieka jako osoby: kobiety i mężczyzny – jest tylko osobnik), że może istnieć dyktatura seksualizm (LGBT), że można wyszydzać Matkę Bożą i Najświętszy Sakrament. Świat, który czcił współczesny człowiek – zapada się. Jan Ewangelista przytacza też drugą historię z człowiekiem niewidomym od urodzenia. „Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice?” – pytają uczniowie. I słyszą odpowiedź: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale stało się tak, aby się nam objawiły sprawy Boże”. Każda epidemia: dżuma, cholera czy grypa zwana „hiszpanką” była okazją powrotu do Boga. Bo wszystko, co się dzieje jest pod kontrolą Boga. Nie wiedzą tego tylko ludzie, którzy tracą kontrolę nad wszystkim. Dla nas ten czas epidemii, to okazja do wzajemnej pomocy, czas domowej wspólnoty i domowej modlitwy. To czas zbliżenia się do Boga, czas powrotu do spowiadania się i chodzenia do kościoła (oczywiście, gdy minie czas epidemii).
Wśród patronów epidemii wymienia się: św. Rocha, św. Rozalię, świętego Michała z Gargamo. My mamy swojego patrona. Jest nim bł. o. Hilary Paweł Januszewski, który jest patronem życia. W Litanii do bł. o. Hilarego modlimy się: Bł. Hilary męczenniku za chorych zakaźnie. Oddał przecież (75 lat temu) życie za zakażonych na tyfus. Módlmy się więc codziennie do Niego, zwłaszcza teraz, podczas epidemii koronawirusa, aby oddalił od nas niebezpieczeństwo utraty zdrowia czy życia – mamy przecież jego wizerunek z modlitwą w naszych domach. Amen.