5. Niedziela Wielkiego Postu (18 III 2018 r.)
NIEZŁOMNI
Struktura wojskowa polskiego Państwa Podziemnego powstała już pod koniec kampanii wrześniowej 1939 roku. W roku 1942 te pierwsze wojskowe struktury stały się Armią Krajową. AK liczyła 300 tysięcy żołnierzy, tzw. podziemia. Elitarne jednostki AK, dowodzone przez gen. Emila Fieldorfa „Nila”, w latach 1943-1944, zlikwidowały ponad dwóch tysięcy agentów gestapo, odbiły kilkuset więźniów, zniszczyły ponad 700 kolejowych transportów wojennych i z więźniami. Gdy w kwietniu 1943 roku w żydowskim warszawskim getcie wybuchło powstanie, żołnierze AK atakowali posterunki policyjne, wyprowadzali kanałami z getta Żydów i załatwiali im schronienie. Od stycznia 1944 roku Armia Krajowa podejmowała walki z wycofującymi się Niemcami oraz walczyła o wyzwolenie polskiego Wilna, Lwowa i Wołynia. Jednakże, po zwycięskich walkach na wschodzie władze sowieckie rozbroiły polskich żołnierzy z AK i internowali. Ci, którzy uratowali się przed niemieckimi kulami lub zsyłką do rosyjskich łagrów dalej z bronią w ręku stawiali czoło, w zniewolonej przez komunistów Polsce. Zaraz, po wkroczeniu na nasze terytorium wojsk sowieckich, bronili Polski. Nie mogli się zgodzić na kapitulację bez stawienia oporu nowemu sowieckiemu okupantowi. Twierdzili, że Pan Bóg dał narodom prawo do własnego państwa, do własnej kultury, tradycji, języka i wiary. A kiedy naród traci dar Boży, jest zobowiązany walczyć o odzyskanie tego daru. Stalinowski reżim w Polsce rozprawiał się z nimi bezpardonowo. Na polu walki, w łagrach i polskich więzieniach zabił co najmniej 50 tysięcy Polaków. Tych, których złapano lub ktoś zdradził pod wpływem tortur, od razu osądzano w więzieniach. Tu poddawano ich straszliwym przesłuchiwaniom. Chciano ich zmusić, aby wydali innych żołnierzy AK oraz wskazali polskie rodziny, które ich wspomagały, dawały schronienie i pożywienie. Kiedyś dziennikarz „Radia Gdańsk” zapytał starego człowieka w Borach Tucholskich: „Czy nie ma żalu do żołnierzy „Łupaszki”, bo za współpracę z nimi jego matka poszła do więzienia, a przecież to byli <obcy>, gdzieś z Wileńszczyzny?” On mu odpowiedział zdumiony: „Obcy? Nie, Panie, to nie byli obcy! Oni rano odmawiali pacierz i śpiewali <Kiedy ranne wstają zorze>. To byli nasi”. Z drugiej strony, dziwię się, że młodzież gimnazjalna nie wie, kto to był major „Łupaszka?” (-) Na żołnierzach „Niezłomnych” chciano też wymóc, aby przystąpili do „nowej” komunistycznej władzy w Polsce. Ale oni, nawet pod wpływem kilkuletnich przesłuchiwań (często w dzień i w noc), nikogo nie wydali ani nie zdradzili. Za to byli mordowani. Nie mieli też ani pogrzebów ani swoich grobów. Ciała ich wrzucano do wygrzebanych dołów, a miejsca pochówków miały pozostać nieznane (dziś prof. Szwagrzyk z IPN-u poszukuje ich szczątków i wiele odnajduje). Komunistyczni propagandziści nazywali ich bandytami, a historia – „żołnierzami wyklętymi”. Podczas dwóch komunistycznych amnestii, m.in. w 1947 roku, niektórzy z żołnierzy ujawnili się. Zrobili tak, gdyż kochali swoje żony i swoje dzieci. Jednakże i ich torturowali i zabijali. Sens ich walce nadawała wiara. Zamordowany 1 marca 1951 roku płk Łukasz Ciepliński „Pług” wraz z sześciu jego podkomendnymi, którzy przed śmiercią przeszli okrutne śledztwo, pisał z więzienia przemyconym grypsem do swojego 4-letniego synka Andrzejka: „Odbiorą mi <tylko życie>, a to nie najważniejsze. Cieszę się, że będę zamordowany jako katolik za wiarę świętą, jako Polak za Polskę niepodległą i szczęśliwą. Jako człowiek za prawdę i sprawiedliwość. Wierzę dziś bardziej niż kiedykolwiek, że idea Chrystusowa zwycięży i Polska niepodległość odzyska, a pohańbiona godność ludzka zostanie przywrócona. To moja wiara i moje wielkie szczęście. Gdybyś odnalazł moją mogiłę, to na niej możesz te słowa napisać”. Niestety, jego grobu dotąd nie odnaleziono. Mimo tego, po 60-ciu latach, w rocznicę jego śmierci, od 1 marca 2011 roku, obchodzony jest „Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wykletych”. Albowiem, jeśli „ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię (..) obumrze, przynosi plon obfity”. Dziś Żołnierze Niezłomni, jak.: „Orlik”, „Zapora”, „Uskok”, „Huzar”, „Bruzda”, „Inka”, „Zagończyk” czy „Laluś” (zginął ostatni w 1963 roku), kiedyś skazani na niepamięć, tryumfują. Odnajdywane są ich szczątki, mają honorowe pogrzeby, a Polska jest niepodległa.