Błogosławiony o. Hilary Januszewski (23 II 2020 r.)
Ważna w dziejach naszej Diecezji jest osoba błogosławionego ojca Hilarego Pawła Januszewskiego, karmelity, który pochodzi z mojej parafii Wielki Garc koło Pelplina. W poczet błogosławionych wyniósł go 13 czerwca 1999 roku w Warszawie ojciec święty Jan Paweł II, podczas kolejnej pielgrzymki do ojczyzny, wraz ze 107-mioma innymi polskimi męczennikami II wojny światowej. Błogosławiony Hilary Januszewski, mając zaledwie 37 lat, 25 marca 1945 roku poniósł męczeńską śmierć w obozie koncentracyjnym w Dachau, na miesiąc przed wyzwoleniem obozu przez żołnierzy amerykańskich. Dobrowolnie poświęcił swoje młode życie, niosąc posługę chorym na tyfus współbraciom kapłanom. Trudno w tym miejscu opisać jego miłość do Chrystusa i heroiczną miłość bliźniego, które towarzyszyły mu na drodze powołania. Przygotowywał się do niego całe życie. W mojej parafii uczęszczał do szkoły powszechnej. Był pilnym uczniem i odważnym, zwłaszcza w obliczu różnych szykan i kar cielesnych ze strony niemieckich nauczycieli za używanie języka polskiego. Wszystkie dzieci w rodzinie Januszewskich, a było ich 10-cioro (późniejszy błogosławiony był najmłodszy) próbowały wymawiać słowa pacierza po polsku, zanim jeszcze dobrze nauczyły się mówić. W szkole powszechnej, językiem urzędowym był język niemiecki. Nauczyciele niemieccy bardzo pilnowali, by dzieci z polskich rodzin (a w mojej parafii mieszkało dużo Niemców) nie używały języka ojczystego. Często podsłuchiwali wieczorami, w jakim języku modlą się w domach. Późniejszy błogosławiony wspominał, że za mówienie po polsku pacierza był bity przez niemieckiego nauczyciela. Do gimnazjum uczęszczał u Księży Pallotynów i Michaelitów oraz w domu rodzinnym, gdzie jego końcową edukacją zajęła się rodzona siostra nauczycielka. Od 1927 roku mieszkał, pracował i uczył się w Krakowie. Tam zdał korespondencyjnie maturę. Mając 20 lat, czując nieodpartą chęć wstąpienia do stanu duchownego wstąpił do zakonu karmelitańskiego w Krakowie. Po ukończeniu filozofii, w 1932 roku przełożeni skierowali go na dalsze studia do Rzymu. Zakończył je zdobywszy nagrodę dla najwybitniejszych studentów Rzymskiej Akademii św. Tomasza. Po święceniach i powrocie do Karkowa od razu przełożeni (mimo młodego wieku) obdarzyli go odpowiedzialną funkcją prefekta kleryków w Seminarium Karmelitów oraz wykładowcą. 1-go listopada 1939 roku został przeorem klasztoru w Krakowie. Kiedy 4-go grudnia 1940 roku żołnierze niemieccy przyszli aresztować innego karmelitę (który jeszcze niedawno pełnił tę funkcję), ojciec Hilary wyjaśnił, że to on jest przeorem. To był początek jego drogi krzyżowej, drogi męczeństwa: od uwięzienia na Montelupich w Krakowie, potem przewieziony do obozu w Sachsenchausen, a następnie do obozu koncentracyjnego w Dachau. Współwięźniowie, w tym liczni księża (w Dachau więziono prawie 3 tysiące księży, z czego 1780-ciu Polaków), traktowali go jak przyjaciela, cenili za dobroć, uczynność i bezinteresowne niesienie pomocy. Otaczali go, szukając pocieszenia. Ojciec Hilary Januszewski nikomu nie odmówił pomocy. Zawsze dawał nadzieję na lepsze jutro. Dzięki jego wsparciu wielu więźniom udało się przeżyć ten okrutny czas. Był przykładem życia modlitewnego. W tych okropnych warunkach obozowych, z godziwą intencją, bronił misji duchownego. Przezwyciężył nienawiść oprawców. Przetrwał on najgorszy okres maszerowania, potem wywożenia śniegu taczkami, prace w słońcu i deszczu na niedalekich plantacjach, na które idąc w zbitych szeregach, po bardzo wyboistej drodze około półtora kilometra, i wracając po morderczej pracy przy przymusowym śpiewie niemieckich piosenek o pięknej dziewczynie lub o tęsknym żeglarzu. Podczas pracy nie wolno było rozmawiać, ba nawet wyprostować się przez całe pół dnia. Miłość ojca Hilarego do potrzebujących zrealizowała się w sposób pełny, gdy na ochotnika poszedł wraz z innymi kapłanami do zarażonych bloków niosąc im ostatnią pomoc. Wśród nich posługiwał 21 dni. Jego ciało zostało spalone w krematorium. W parafii W.G: obrazy, 5 tablic, karmelici, książki..
Błogosławiony o. Hilary Januszewski (23 II 2020 r.)
Ważna w dziejach naszej Diecezji jest osoba błogosławionego ojca Hilarego Pawła Januszewskiego, karmelity, który pochodzi z mojej parafii Wielki Garc koło Pelplina. W poczet błogosławionych wyniósł go 13 czerwca 1999 roku w Warszawie ojciec święty Jan Paweł II, podczas kolejnej pielgrzymki do ojczyzny, wraz ze 107-mioma innymi polskimi męczennikami II wojny światowej. Błogosławiony Hilary Januszewski, mając zaledwie 37 lat, 25 marca 1945 roku poniósł męczeńską śmierć w obozie koncentracyjnym w Dachau, na miesiąc przed wyzwoleniem obozu przez żołnierzy amerykańskich. Dobrowolnie poświęcił swoje młode życie, niosąc posługę chorym na tyfus współbraciom kapłanom. Trudno w tym miejscu opisać jego miłość do Chrystusa i heroiczną miłość bliźniego, które towarzyszyły mu na drodze powołania. Przygotowywał się do niego całe życie. W mojej parafii uczęszczał do szkoły powszechnej. Był pilnym uczniem i odważnym, zwłaszcza w obliczu różnych szykan i kar cielesnych ze strony niemieckich nauczycieli za używanie języka polskiego. Wszystkie dzieci w rodzinie Januszewskich, a było ich 10-cioro (późniejszy błogosławiony był najmłodszy) próbowały wymawiać słowa pacierza po polsku, zanim jeszcze dobrze nauczyły się mówić. W szkole powszechnej, językiem urzędowym był język niemiecki. Nauczyciele niemieccy bardzo pilnowali, by dzieci z polskich rodzin (a w mojej parafii mieszkało dużo Niemców) nie używały języka ojczystego. Często podsłuchiwali wieczorami, w jakim języku modlą się w domach. Późniejszy błogosławiony wspominał, że za mówienie po polsku pacierza był bity przez niemieckiego nauczyciela. Do gimnazjum uczęszczał u Księży Pallotynów i Michaelitów oraz w domu rodzinnym, gdzie jego końcową edukacją zajęła się rodzona siostra nauczycielka. Od 1927 roku mieszkał, pracował i uczył się w Krakowie. Tam zdał korespondencyjnie maturę. Mając 20 lat, czując nieodpartą chęć wstąpienia do stanu duchownego wstąpił do zakonu karmelitańskiego w Krakowie. Po ukończeniu filozofii, w 1932 roku przełożeni skierowali go na dalsze studia do Rzymu. Zakończył je zdobywszy nagrodę dla najwybitniejszych studentów Rzymskiej Akademii św. Tomasza. Po święceniach i powrocie do Karkowa od razu przełożeni (mimo młodego wieku) obdarzyli go odpowiedzialną funkcją prefekta kleryków w Seminarium Karmelitów oraz wykładowcą. 1-go listopada 1939 roku został przeorem klasztoru w Krakowie. Kiedy 4-go grudnia 1940 roku żołnierze niemieccy przyszli aresztować innego karmelitę (który jeszcze niedawno pełnił tę funkcję), ojciec Hilary wyjaśnił, że to on jest przeorem. To był początek jego drogi krzyżowej, drogi męczeństwa: od uwięzienia na Montelupich w Krakowie, potem przewieziony do obozu w Sachsenchausen, a następnie do obozu koncentracyjnego w Dachau. Współwięźniowie, w tym liczni księża (w Dachau więziono prawie 3 tysiące księży, z czego 1780-ciu Polaków), traktowali go jak przyjaciela, cenili za dobroć, uczynność i bezinteresowne niesienie pomocy. Otaczali go, szukając pocieszenia. Ojciec Hilary Januszewski nikomu nie odmówił pomocy. Zawsze dawał nadzieję na lepsze jutro. Dzięki jego wsparciu wielu więźniom udało się przeżyć ten okrutny czas. Był przykładem życia modlitewnego. W tych okropnych warunkach obozowych, z godziwą intencją, bronił misji duchownego. Przezwyciężył nienawiść oprawców. Przetrwał on najgorszy okres maszerowania, potem wywożenia śniegu taczkami, prace w słońcu i deszczu na niedalekich plantacjach, na które idąc w zbitych szeregach, po bardzo wyboistej drodze około półtora kilometra, i wracając po morderczej pracy przy przymusowym śpiewie niemieckich piosenek o pięknej dziewczynie lub o tęsknym żeglarzu. Podczas pracy nie wolno było rozmawiać, ba nawet wyprostować się przez całe pół dnia. Miłość ojca Hilarego do potrzebujących zrealizowała się w sposób pełny, gdy na ochotnika poszedł wraz z innymi kapłanami do zarażonych bloków niosąc im ostatnią pomoc. Wśród nich posługiwał 21 dni. Jego ciało zostało spalone w krematorium. W parafii W.G: obrazy, 5 tablic, karmelici, książki..