Boże Narodzenie, 25 XII 2019 r.
A nadzieja znów wstąpi w nas
Nieobecnych pojawią się cienie
Uwierzymy kolejny raz
W jeszcze jedno Boże Narodzenie.
BRACIA i SIOSTRY!
Tradycja wspólnego przeżywania świąt Narodzenia Pańskiego jest tak silna, że bez niej nie można żyć. Doświadcza tego prawie każda rodzina, która wychowana w Duchu Bożym wie, co jest ważne, co ważniejsze, a co najważniejsze. Doświadczyła tego pewna rodzina...
Dwa lata temu podczas wigilijnej wieczerzy byli wszyscy razem. Jak zawsze spotkali się u najstarszej osoby w rodzinie, czyli u mamy (dla wnucząt – u babci, dla prawnucząt – u prababci). To były niezapomniane chwile, kiedy babcia rytualnie brała biały opłatek do swych drżących rąk i wzruszonym głosem składała wszystkim życzenia: Najważniejsze, moi kochani, jest to – mówiła – żebyście nie zapomnieli o Panu Bogu. Jeśli będziecie o Nim pamiętać, to wszystko w życiu będzie zgodne z Jego wolą. Pogłębiajcie swoją wiarę, jak tylko potraficie. Mnie może już za rok nie będzie.. Ale jeśli mnie nie będzie, to pamiętajcie, żebyście się za mnie modlili. W takim momencie tylko najmłodsze dzieci były spokojne, bo wszyscy dorośli doskonale zdawali sobie sprawę, że mama ma rację. Oczy wilgotniały każdemu, kto rozumiał słowa kochanej mamy, babci.. A potem zwracała się do najstarszej córki: Aniu, pamiętaj, żebyś tych grzybków nie przesoliła. Anna, płacząc, mówiła: Mamo, daj spokój, przecież te grzybki nie są najważniejsze. I po co mówisz o swej śmierci? Będziesz żyła.
Minął rok i nadszedł dzień Wigilii. Tym razem już nie było mamy. Odeszła do Pana w listopadzie. I jak co roku cała rodzina zebrała się u najstarszej po mamie, czyli u Anny. Zabiegana, zaaferowana wszystkimi organizacyjnymi sprawami odpychała myśl, że mamy już nie będzie przy wigilijnym stole. Pomimo tego talerz był dla niej przygotowany. Gdy nadszedł moment dzielenia się opłatkiem Anna nie mogła wykrztusić słowa. Zbyt mocno jeszcze przeżywała odejście mamy. W życzeniach wyręczył ją małżonek. Powiedział: Pamiętacie, co rok temu powiedziała nam świętej pamięci nasza mama – babcia – prababcia? Nie wolno nam zapomnieć o Panu Bogu, czyli o modlitwie, o Mszy św., o wzajemnej miłości. Mamy być silni w wierze. To był testament naszej kochanej mamy Michaliny, naszej krewnej. Ona jest już u Boga, a my wypełniajmy jej testament. Zrobiła się cisza. I wtedy zwrócił się do małżonki i powiedział: Aniu, Kochanie, nie przesoliłaś grzybków. Są doprawione w sam raz. I tymi słowami rozładował napięcie. Wszyscy z radością zaczęli składać sobie życzenia.
I choć przygasł świąteczny gwar
Bo zabrakło znów czyjegoś głosu
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj
Wbrew tak zwanej ironii losu
O północy poszli na Pasterkę. A babcia Michalina śpiewała razem z nimi „Wśród nocnej ciszy”, tyle tylko, że była już nieco wyżej, u Pana Boga, którego tak bardzo kochała.
Daj nam wiarę, że to ma sens
Że nie trzeba żałować przyjaciół
Że gdziekolwiek są dobrze im jest
Bo są z nami choć w innej postaci
I przekonaj, że tak ma być
Że odeszli po to by żyć
I tym razem będą żyć wiecznie.
Przyjdź na świat, by wyrównać rachunki strat
Żeby zająć wśród nas puste miejsce przy stole
Jeszcze raz pozwól cieszyć się dzieckiem w nas
I zapomnieć, że są puste miejsca przy stole.
Naród Izraelski czekał z utęsknieniem na swego Zbawcę: Dziś się narodził Chrystus Pan, Zbawiciel. Dzięki Osobie Jezusa Chrystusa ukazała się łaska Boga. I oto dziś, jak co roku, zgodnie z wielowiekową tradycją, kierujemy nasze serca i umysły ku Betlejem, gdzie narodziła się Miłość. Jezus z miłości do nas przyszedł na ziemię, stał się człowiekiem, i z miłości umarł za nas na krzyżu. Jako nasz najlepszy Nauczyciel i Zbawiciel wezwał nas do poznania prawdy i pełnienia czynów miłości. I dlatego adorujmy Betlejemski Żłóbek, wpatrujmy się w Miłość weń złożoną i uczmy się jak wyrażać ją w życiu...
A nadzieja znów wstąpi w nas
Nieobecnych pojawią się cienie
Uwierzymy kolejny raz
W jeszcze jedno Boże Narodzenie (...)
Przyjdź tu do nas i z nami trwaj
Wbrew tak zwanej ironii losu..