Kazanie na XXIV Niedzielę Zwykłą (15 IX 2019 r.)
BRACIA i SIOSTRY!
Młody człowiek kończył studia. Jego ojciec, który go bardzo kochał, był dumny ze swojego syna. Dlatego zapytał go: co chciałby otrzymać od niego jako prezent, z okazji ukończenia studiów? Syn odpowiedział, że pragnąłby otrzymać nowy samochód, który mu się najbardziej podobał. W dniu zakończenia studiów syn spodziewał się, że otrzyma od ojca kluczyki do nowego samochodu. Zdziwił się bardzo, kiedy ojciec wręczył mu pięknie opakowane pudło. Okazało się, że była w nim Biblia. Młody człowiek był tak zawiedziony tym, że nie dostał obiecanego samochodu, tak się rozgniewał na swojego ojca, że rzucił Biblię na stół, opuścił dom rodzinny i od tego momentu do ojca się nie odzywał. Kilkanaście lat później otrzymał wiadomość, że ojciec umarł. Matka prosiła go, aby ze względu na nią przyszedł do domu i na pogrzeb ojca. Kiedy odwiedził dom, zauważył, że Biblia, z powodu której pogniewał się z ojcem, wystawiona jest na stole. Po przywitaniu się z synem, matka poprosiła go, aby wziął tę Biblię do rąk, otworzył ją i zobaczył, co w niej jest. Otworzył więc Biblię i znalazł w niej białą kopertę, a w niej czek z dokładną datą dnia, w którym ukończył studia. Czek opiewał dokładnie na tę sumę, która był potrzebna na kupno nowego samochodu. W tym momencie zrozumiał, jak wielką krzywdę wyrządził swemu ojcu. Ojciec kochał go tak bardzo, że chciał mu ofiarować wszystko. Nie tylko dał mu pieniądze potrzebne na kupno samochodu, ale również, wręczając Biblię, chciał mu przypomnieć o tym, co w życiu najważniejsze. A on odrzucił to wszystko. Miłosierny ojciec z opowiedzianej przez Chrystusa przypowieści również bardzo kochał swego młodszego syna. Nawet trudno jest wyobrazić sobie, jak musiało go boleć serce w chwili, kiedy syn poprosił go o należną mu część majątku i oznajmił, że opuszcza dom. Mógłby wstrzymać i prosić syna, aby tego nie czynił. On jednak bez słowa sprzeciwu, ale na pewno z rozdartym i zranionym sercem, wypełnił prośbę syna. Niedługo potem najmłodszy syn zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swój majątek, żyjąc rozrzutnie. Pokusa fałszywej wolności, pycha i egoizm były przyczyną jego odejścia z ojcowskiego domu. Odszedł, bo chciał być wolny, chciał robić to, co się jemu podoba i to, co jest przyjemne. Chciał zakosztować wolności, a znalazł nieszczęście. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pole, żeby pasł świnie. Nie tylko był głodny i jadł to, co jadły świnie, ale był brudny jak świnia. Trudno nawet wyobrazić so0bie większy upadek. Już niżej stoczyć się nie mógł. W domu ojca miał wszystkie pod dostatkiem. Zastanowił się i wrócił do ojca, a ojciec przyjął go z miłością i wielką radością. Nie zważając na jego wygląd rzucił mu się na szyję i ucałował go.
Postać syna marnotrawnego to obraz każdego z nas. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. Poprzez nasze grzechy wielokrotnie odchodzimy z domu Ojca po to, aby zakosztować „fałszywej wolności”. Szczególnie wiele razy dotyka to młodych ludzi. Myślą, że wiedzą wszystko lepiej od doświadczonych życiem rodziców, że mogą żyć bez Boga, bez ślubu kościelnego. Tak, jak syn marnotrawny, gardzą tym, co Boskie, jego przykazaniami. Chcą mieć od razu wszystko: dom, samochód i dziecko, które najlepiej jeszcze, gdyby w ogóle nie płakało. Pomyślcie młodzi, gdyby wam przyszło dziś umrzeć? Wasze ciało ulegnie rozkładowi, a co stanie się z nieśmiertelną duszą? Wszystko zależy od tego, jak żyjemy dzisiaj i co robimy? Zastanówmy się zatem, czy broń Boże nie jesteśmy ciągłymi uciekinierami przed Bogiem, marnotrawnymi synami, córkami, którzy nie potrafią znaleźć drogi do Ojca? A On codziennie wychodzi na drogę, by zobaczyć, czy nie wracasz? Pamiętajmy, że tu na ziemi nasz czas jest ograniczony. I jeżeli nie powrócimy do domu Ojca w tym czasie, to prawdopodobnie nigdy do niego nie powrócimy. Amen.