19. Niedziela Zwykła (11 VIII 2019 r.) C
.. spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo.
BRACIA i SIOSTRY!
Zanim samolot wyleci z pasażerami w przestrzeń, stewardesy przedstawiają instrukcję, co robić, aby szczęśliwie dolecieć do celu i ocalić życie na wypadek niespodziewanego, przymusowego lądowania samolotu. Stewardesy pouczają nas, jak zapiąć pas, gdzie jest kamizelka ratunkowa, drzwi awaryjne, jak siedzieć w czasie przymusowego lądowania oraz, jak korzystać z tratwy ratowniczej i maski tlenowej. Pasażerowie różnie odbierają te instrukcje. JEDNI z uwagą słuchają, chcą wszystko zapamiętać i ewentualnie zastosować, gdy samolot zamiast na lotnisku będzie lądował na oceanie. INNI nie chcą wcale o tym słyszeć. Sama myśl o przymusowym lądowaniu przeraża ich. W czasie instruowania starają się zająć czymś innym. I OSTATNIA grupa to ci, którzy nie biorą pod uwagę możliwości awaryjnego lądowania. A zatem nie ma sensu wysłuchiwanie pouczeń i rad. Lepiej zająć się czymś innym. Przez podobieństwo do lotu samolotem możemy spojrzeć na nasze życie. Lecimy przez życie, a przed nami „lądowanie” w postaci śmierci, czyli nie takie normalne, tylko „awaryjne”. Dlaczego. Ponieważ najczęściej, według naszego zdania, śmierć przychodzi nie w porę, niespodziewanie. O tym mówi także dzisiejsza Ewangelia: Wy też bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie, Syn Człowieczy przyjdzie. Dla chrześcijanina spotkanie z Chrystusem nadaje ostateczny wymiar śmierci. To Chrystus sprawia, że przez to „lądowanie” rodzimy się dla wieczności. Św. Łukasz poucza, że powtórne spotkanie z Chrystusem w czasach ostatecznych na pewno będzie mieć miejsce, tylko nikt z nas nie wie kiedy. Jak więc przygotować się na spotkanie z Chrystusem? Utrzymując się w konwencji przenośni lotu samolotem, możemy powiedzieć, że trzeba trzymać się instrukcji bezpiecznego „lądowania”. Zauważamy, że dzisiejszy człowiek wobec wskazań Ewangelii zachowuje się podobnie, jak pasażerowie samolotu wobec instrukcji awaryjnego „lądowania”. JEDNI wsłuchują się w to, co mówi Ewangelia. Starają się, jak najwięcej zapamiętać i żyć według tych wskazań: czytają pismo św., modlą się, uczęszczają na msze święte, przyjmują Komunię św., czynią wiele dobra. Chcą przez to, jak najlepiej przygotować się na spotkanie z Chrystusem. INNI zaś nie chcą słyszeć o śmierci. Po, co mącić radość życia widmem śmierci? Lepiej brać z życia, ile się da, nawet w obliczu śmierci. Nie tak dawno na jednym z lotnisk w Rosji było awaryjne lądowanie rosyjskiego samolotu. Przy tym awaryjnym lądowaniu połowa pasażerów się spaliła. Nie zdążyli bowiem wydostać się z samolotu, gdyż niektórzy z pasażerów, nie kierując się instrukcją awaryjną, postanowili najpierw ratować swoje podręczne bagaże. W ten sposób zatarasowali innym drogę ucieczki na awaryjny trap. I OSTATNIA grupa ziemskich pasażerów to ci, którzy zachowują się, jakby ten „lot” miał trwać w nieskończoność. Mają własne recepty na życie, nie potrzebują „instrukcji Bożych”. Aż w końcu niespodziewane „lądowanie” zaskakuje ich i przeraża. Przykładem tego może być transatlantycki statek pasażerski „Titanic”. 14 kwietnia 1912 roku zderzył się on z górą lodową na północnym Atlantyku. W ciągu 4 godzin ten „praktycznie niezatapialny” statek (jak uważali konstruktorzy) spoczął na dnie oceanu. Z 2228 osób na pokładzie ocalało tylko 705. Początkowo zaplanowano umieścić na statku 48 łodzi ratunkowych – tyle było trzeba, aby zmieścić wszystkich pasażerów i członków załogi. Jednak konstruktorzy, aby zyskać na pięknym wyglądzie i zapewnić pasażerom wygodniejsze podróżowanie, zmniejszyli liczbę łodzi ratunkowych do 20-tu. Zdecydowali się na to, ponieważ byli absolutnie pewni bezpieczeństwa statku, który projektowali. Takie podejście okazało się tragiczne w skutkach dla pasażerów. Nie bój się mała trzódko, gdyż spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo. Te słowa mówi dziś Chrystus do nas, którzy przyszliśmy do kościoła na nasze cotygodniowe spotkanie z Chrystusem podczas mszy św. Amen.