III Niedziela Wielkiego P{ostu (24 III 2019 r.)
BRACIA i SIOSTRY!
Codziennie obserwujemy, że w gazetach i informacjach telewizyjnych ludzi najbardziej interesują różne katastrofy i nieszczęśliwe wypadki. Chętnie również o nich rozmawiają. Podobnie było za czasów Chrystusa. W dzisiejszej Ewangelii św. Łukasz mówi, że grupa Żydów przyszła do Jezusa, aby przekazać Mu ostatnią wiadomość: w Jerozolimie w pobliżu świątyni żołnierze Piłata zabili pewną liczbę Galilejczyków, tak iż ich krew zmieszała się z krwią zwierząt ofiarnych. My ludzie współcześni poprzestajemy zwykle na opisie nieszczęśliwego wydarzenia, a jeżeli pytamy o jego przyczynę, to chodzi nam przede wszystkim o przyczynę fizyczną. Żydzi natomiast poszukiwali przyczyny moralnej i prawie zawsze widzieli ją w grzechach osób, które uległy nieszczęściu. Zgodnie z tym przekonaniem wydawało im się, że zabici Galilejczycy, podobnie jak ci, którzy zginęli w gruzach wieży Siloe, musieli być wielkimi grzesznikami. Z pytania Chrystusa: Czyż myślicie, że Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż inni mieszkańcy Galilei, że to ucierpieli? – wynika, że rzeczywiście podejrzewali ich o wielkie grzechy. Nie jest jednak wykluczone, że mogli wahać się w swych podejrzeniach, biorąc pod uwagę, że Galilejczycy zginęli podczas buntu przeciw znienawidzonemu okupantowi rzymskiemu. To traktowanie przez Żydów nieszczęścia jako kary za grzechy znajduje w dużej mierze uzasadnienie także w księgach Starego Testamentu. W dzisiejszym pierwszym Czytaniu jest mowa o karze na Żydów szemrzących przeciw Mojżeszowi i Bogu na pustyni po wyjściu z Egiptu. Wielu z nich zginęło za swoje grzechy, innym zaś nie było dane wejść do Ziemi Obiecanej. To tylko jedna z kar za grzechy opisanych w Starym Testamencie.
Nie tylko wśród Żydów, ale i wśród wielu innych ludzi wierzących, nie wyłączając chrześcijan, obserwujemy pokusę tłumaczenia każdej choroby, każdego nieszczęścia karą za grzechy. Pisarze pierwszych wieków powiadają, że poganie prześladowali chrześcijan jako tych, którzy przez grzech bezbożnictwa byli przyczyną nieszczęść. Mówili: Nie chcą czcić naszych bogów, nie chcą im składać ofiar.. Dlatego spadają na nas nieszczęścia. Gdy Tybr wyleje, to chrześcijanie zawinili. Gdy Nil pól nie nawodnił, to też wina chrześcijan. Oni również są winni trzęsieniom ziemi, zarazom i pożarom.
Wśród 17-tu kapłanów z diecezji pelplińskiej, włączonych do II procesu 80-ciu męczenników II wojny światowej, znalazł się młody ksiądz Franciszek Nogalski, wikary z Raciąża koło Tucholi. Gdy wybuchła II wojna światowa, miał zaledwie rok kapłaństwa. Jednym z pretekstów do wszczęcia egzekucji wobec mieszkańców w powiecie tucholskim był pożar stodoły i śmierć komisarza gminnego Niemca Hugo Fritza z Piastoszyna. Późnym wieczorem 21 października 1939 roku komisarz niemiecki, wracając do domu upojony alkoholem, zostawił w stodole palące się cygaro, po czym wstrząśnięty pożarem swoich zabudowań gospodarczych nagle zmarł. Władze niemieckie winą za pożar obarczyły Polaków. W odwecie natychmiast aresztowano 40 osób. Rozkazano, aby co trzeci dzień rozstrzeliwać 40-tu aresztowanych, dopóki nie znajdzie się sprawca pożaru. Jeśli znajdzie się polski winowajca tych nieszczęsnych wydarzeń, pozostali zostaną zwolnieni. Na te słowa z szeregu wystąpił młody ksiądz wikary z Raciąża, oświadczając, że on winien jest podpalenia. Nie znalazłszy odpowiedniego drzewa na jego powieszenie, esesman Ernest Gehrt, postanowił go rozstrzelać.
Właścicielem winnicy jest Bóg. Winnicą jest cały świat. Drzewo figowe oznacza ludzi. Ogrodnikiem jest Chrystus. Naszym zadaniem jest wypełniać powierzoną nam przez Boga misję i przynieść owoce. Jeżeli do tej pory tych owoców nie przynieśliśmy, to Bóg dzięki wstawiennictwu Chrystusa da nam kolejną szansę, abyśmy się nawrócili i zaczęli przynosić oczekiwane owoce. Pamiętajmy też, że Bóg jest cierpliwy i miłosierny, ale do czasu! W tym Wielkim Poście daje nam kolejną szansę. Amen.